czwartek, 28 lutego 2013
***piekarz też był kobietą:)
W poprzednim wpisie nie byłam zbyt łaskawa dla piekarzy- Z całym szacunkiem, wiem ,że mężczyźni pysznie gotują, pieką i kucharzą tak , że już mi ślinka lecia na samą myśl o pysznościach, które czarował mój dziadek Stefan. Zupy mojego taty to bajka, a tak jak o przeróżnych potrawach opowiada Włodek-tata Janinki i Marianki- to smakuje czystą poezją!!! Tak więc nie będzie na stronach tego pachnącego bloga rozpisywania się kto lepszy, tutaj będzie gościła równowaga na płaszczyźnie XX-XY. Wróćmy do chlebków, ktore mają tutaj za zadanie kusić zmysły i porywać wyobraźnię do działań na froncie kuchennym. ot i tyle
środa, 27 lutego 2013
Piekarka drzemie w każdej z nas...
Zapach , którym raczy nas chlebek, gdy już skończył się jego czas "SPA" piekarnikowego to magia, która budzi wspomnienia. Każdy z nas ma inne obrazy przed oczyma, ale zapach bez wątpienia porywa nas w podróż. Tak sobie teraz pomyślalam,że lepiej być piekarką niż żoną piekarza. A dlaczego to? Piekarka dowodzi na swym piekarniczym statku chlebowym. Sama decyduje o tym kiedy zwrot, ile czego w chlebie i jakie dobra tym razem tam będą tworzyć jedyny, niepowtarzalny smak. Tak więc już nie piszę o piekarzach, tylko o piekarkach, które z rozgrzanym sercem budzą swoje zdolności, które każda z nas dostaje w pakiecie startowym. Trzeba tylko dobrze w myślach poszukać, a jeszcze bardziej w swoim serduchu. Jeśli to uczynimy- wtedy dzieją się chlebowe opowieści. Każda z nich porywa nas w podróż. Dla mnie to wyprawa na spokojne oceanu myśli, które w zalezności od nastroju, dźwięku i smaku kołyszą łódeczkę piekarki .
Subskrybuj:
Posty (Atom)